Sylwester Szmyd: pamiętnik zawodowca
4 listopada 2008Cykliści zaparkują jak ludzie
6 listopada 2008Lance Armstrong pokazał wielką klasę podczas 25. edycji wyścigu Tour de Gruene. Amerykanin znokautował swych rywali podczas indywidualnej czasówki, a w parze z Johnem Koriothem, triumfował w drugiej części imprezy – jeździe parami na czas.
37-letni Amerykanin, na liczącej 16 mil czasówce, uzyskał czas 33:14, o ponad dwie minuty lepszy od drugiego w klasyfikacji Ericka Benza. Mimo tego sukcesu, siedmiokrotny triumfator Tour de France odnosił się krytycznie do swej dyspozycji – w sumie powiedziałbym, że jestem umiarkowanie zadowolony, a na pewno nie jestem zachwycony – mówił w jednym z wywiadów.
Nie byłem pewny, czego oczekiwać – mówił Armstrong. Tłumy były niesamowite. Kiedy widzi się taką masę ludzi przy trasie, cierpienie kolarza staje się bardziej znośne – dodał.
Druga część imprezy – jazda na czas parami, również padła łupem „Bossa”, który startował w parze ze swym przyjacielem Johnem Koriothem. Amerykańska para uzyskała, na niespełna 44 kilometrowej trasie, czas 56:37, a kolejną parę pokonała o ponad dwie i pół minuty.
Dla Armstronga nie jest to pierwszy start w tej imprezie. Amerykanin debiutował w Tour de Gruene w 1996 roku, w parze z legendarnym Eddym Merckxem, a w 1997 roku pojawił się na starcie wraz ze swym kolegą z Cofidisu – Kevinem Livingstonem. Dotychczas wyścig Tour de Gruene składał się wyłącznie z jazdy na czas parami, lecz w tym roku dodano otwierającą imprezę, indywidualną czasówkę.
W sprawie startu w przyszłorocznej Wielkiej Pętli, Armstrong jest ciągle niezdecydowany – Nie wiem czy jest zielone, czy czerwone światło. Nie mam ostatecznego terminu na podjęcie decyzji. Zobaczymy jak to będzie w przyszłym roku, wszystko zależy od mojej formy i mojego międzynarodowej kampanii na rzecz walki z rakiem – dodał.
Darek Czerwinski
Źródło: Pro-cycling.org.