II MTB Maraton Górzno o Puchar Gminy Krzemieniewo. Wyścig z piknikiem w tle
17 sierpnia 2013Dowiedz się więcej o akcji „150 cm” i odbierz naklejkę!
18 sierpnia 2013Trwa sportowy Maraton Rowerowy Dookoła Polski, a w tzw. międzyczasie Marek zdążył spisać swoje wrażenia z rowerowej wyprawy wzdłuż granic naszego państwa, w której oprócz Marka udział wzięli także Zbyszek Dudas z Barlinka i Heniu Zięba z Trzebnicy. Zapraszamy do lektury!
W ubiegłym roku kiedy wraz z Romkiem Węglarskim ukończyliśmy III Maraton Rowerowy Dookoła Polski 4000km w 16dni uważałem, że przejazd w krótszym czasie w takim tempie na rowerach które z sakwami ważyły 25kg jest mało realny – wręcz niemożliwy. Trzeci już raz mówiłem sobie że nigdy więcej, koniec z szaleństwami i tak dalej. Jednak czas leczy rany… okres zimowy to czas na myślenie i jako że już co niektórzy mówią że to już jest u mnie psychiczne / ja zresztą samokrytycznie myślę że wariat jestem / ale to cholera ciągnie strasznie i pomyślałem że chyba trzeba pojechać po raz czwarty.
Cały czas też myślę że limit tak złej pogody jaka była w 2011 roku i 2012 roku już się wyczerpał, i z nadzieją wierze że wreszcie może być tak jak za pierwszym razem – a więc super pogoda. A jeśli moja nadzieja zmieni się w rzeczywistość, to jest realna szansa na przejechanie większej ilości km w krótszym czasie. Pogoda pogodą ale jest jeszcze temat współtowarzysza podróży.
W ubiegłym roku Romek Węglarski – to był strzał w dziesiątkę. Wymarzony partner do takiej eskapady i teraz tez zacząłem szukać wśród „twardziaków” Szerszeni i … znalazłem chętnego Heniu Zięba . Znamy sie długo i wiem na co Go stać. Dwa w jednym – mocarz i twardziel wiec powinno wszystko zagrać jak z Romkiem. Jestem prawie pewien że następny dobry mój wybór wywodzący się z „dobrego ula” – Trzebnicy.
Prowadziłem też wstępne rozmowy z dwoma innymi znanymi twardziakami z tras maratonów i jeden z nich, Zbyszek Dudas z Barlinka, również zaprawiony „w bojach” zdecydował się dołączyć do nas. Zaplanowana jest próba bicia ubiegłorocznego rekordu – planuje przejazd 4111km w 15dni. Wyzwanie ogromne ale cóż tam- do odważnych świat należy. Praktycznie trasa już jest ułożona – początkowo etapy po ponad 300-350km, następnie w górach 200-250km. Startujemy 5 lipca w piątek.
04 lipiec 2013r. / czwartek / Końcowe przygotowania
Na ten dzień umówiliśmy się ze Zbyszkiem i Heniem że postaramy się spotkać wcześniej w celu omówienia ostatnich spraw przed wyjazdem. Heniu przyjechał z Trzebnicy pociągiem już przed południem więc było troszkę czasu na dopracowanie szczegółów. Zbyszek wcześniej uprzedził że przyjedzie później. Po południu zjawili się u mnie koledzy z Klubu Darek Stalewski, Piotr Siupka, Rysiu Dzwonnik i Mariusz Janowski i wszyscy razem posiedzieliśmy przy pożegnalnym grillu.
Byli też Krzysiek Skrobot i Sebastian Migalski . Ten pierwszy obiecał że pojedzie z nami całe zachodnie wybrzeże aż do Trzebiatowa. Ok.19 po przygotowaniu rowerów do wyjazdu i umówieniu się na 2:45 poszliśmy spać.
IV MARATON ROWEROWY DOOKOŁA POLSKI
05 lipiec 2013r./ piątek /
Budzę się o 2 w nocy i zaczynam przygotowania posiłku dla wszystkich – makaron z drobiowym gulaszem. Po zjedzeniu cała trójka jest już gotowa do wyjazdu. Zjawia się również Krzysiek Skrobot. O 3 rano pożegnanie z Ulą i ruszamy.
Początek w ciemności zaopatrzeni w lampki jedziemy przez Płoty i w Golczewie już robi się jaśniej. Tempo jest spore – w planach chcieliśmy zdążyć na prom w Karsiborzu na 6 rano.
Już na wysokości Międzyzdrojów stwierdzamy że będziemy przed czasem i jak wyjeżdża nam na przeciw jeden z kolegów z K.S.Uznam – Stasiu Wieczorek zwalniamy i spokojnie dojeżdżamy na prom. Po drugiej stronie czekają również koledzy z K.S.Uznam – Janek Wesołowski który jeszcze przyjechał samochodem oraz na rowerach Janek Kowalewski, Adam Stefański i Zygmunt Matejczuk, którzy prowadzą nas do samej granicy i z powrotem na prom miejski i dalej w drogę – Międzyzdroje, Dziwnów, Pobierowo i w Rewal gdzie jest oficjalne pożegnanie przez osoby reprezentujące instytucje i firmy bez których IV Maraton Rowerowy Dookoła Polski by się nie odbył – Dyrektora CIPR w Rewalu Pana Lucjana Molendę oraz przedstawiciela Zakładów Mięsnych KAMIL w Górzycy Panią Joannę Wróblewską. Dalej przez chwilę jedzie z nami Mirek Żabkiewicz a do Trzebiatowa jeszcze Sebastian Migalski.
W Trzebiatowie zgodnie z planem czekają na nas Ula z córką Agnieszką, które przywiozły nam obiad. Po „zatankowaniu paliwa” już tylko we trójkę jedziemy dalej na Mrzeżyno, Kołobrzeg, Koszalin, Darłowo, Ustkę i po przejechaniu 360km w dobrej pogodzie nocujemy w Bałamątkach. Podsumowując pierwszy dzień to było ok. Rano wypoczęci, najedzeni „po domowemu” ruszyliśmy ostro / chyba troszkę za ostro do Świnoujścia średnia 33km/godz./ Później już spokojniej bez deszczu ze sprzyjającym wiatrem do samego miejsca noclegu.
I ETAP Gryfice – Bałamątek
DYSTANS – 360.00 km
CZAS TRWANIA – 13g:35m:34s
ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ – 26.5 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 64.7 km/h
KALORIE – 17067 kcal
NAWODNIENIE – 7.26L
MIN WYSOKOŚĆ – 8 m
MAX WYSOKOŚĆ – 134 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 1291 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 1299 m
6 lipiec 2013r. / sobota /
Wstajemy o 3 i po porannej toalecie jemy zupkę z makaronem na ciepło i ciasteczka belVita i o 4 ruszamy. Rano jest chłodnawo i okazuje się że Heniu zapomniał wziąć ze sobą nogawki. Jednak bardzo szybko robi się coraz cieplej i po 4 godzinach po przejechaniu ok.100km zatrzymujemy się na drobny posiłek.
Słońce jest już wysoko i dogrzewa więc się też rozbieramy i jedziemy „na krótko”. Przed Władysławowem trafiamy na spory korek, jednak omijamy samochody i w samym mieście okazuje się że główna ulica jest zamknięta. Powoli omijamy kolorowy przemarsz Kaszubów i już jedziemy na Hel. Po drodze spotykamy kolegę z Żywca który jedzie z nami aż do portu gdzie robimy sobie pamiątkowe zdjęcia.
Przed samym Helem zatrzymuje nas policja która nakazuje nam jechać ścieżką rowerową / jechaliśmy szosą / która tu akurat jest taką szutrową dróżką nie dla naszych obciążonych rowerów ale władza każe… W drodze powrotnej jechaliśmy na tym odcinku szosą a jak zaczęła się już ścieżka rowerowa asfaltowa jechaliśmy już przepisowo podziwiając widoku Półwyspu Helskiego. W Gnieżdżewie gdzie nocujemy zjawiamy się dość szybko bo ok. 16. Korzystając z pogody i dosyć wczesnej pory robimy małą przepierkę wiedząc że do wieczora wszystko powysycha. Dzisiaj przy pięknej pogodzie przejechaliśmy 230km.
II ETAP BAŁAMĄTEK – GNIEŻDŻEWO
DYSTANS0 – 230.19 km
CZAS TRWANIA – 9g:02m:37s
ŚREDNIA PRĘKOŚĆ – 25.5 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 67.9 km/h
KALORIE – 10834 kcal
NAWODNIENIE – 4.45L
MIN WYSOKOŚĆ – 11 m
MAX WYSOKOŚĆ – 135 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 1055 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 1065 m
7 lipiec 2013r. / niedziela /
Wstajemy o 2:30 żeby zdążyć na umówione spotkanie z Remkiem Ornowskim, który już dużo wcześniej zaoferował swoją pomoc w naszym przejeżdzie przez Trójmiasto. Po godz. 4 spotykamy się w Redzie z Remkiem i Jego kolegą i już dosyć szybkim tempem jedziemy w kierunku Gdańska. Ja drogę znam ale w razie spotkania nadgorliwego policjanta musielibyśmy zjeżdżać na obowiązkowy przejazd po ścieżkach rowerowych i w takiej sytuacji nieocenioną pomocą jest właśnie Remek który zna przejazd po tych ścieżkach.
Nic takiego jednak się nie stało i dosyć szybko przejechaliśmy całe Trójmiasto i pojechaliśmy wszyscy razem dalej na Mierzeje Wiślaną. W Piaskach coś zjedliśmy i dalej na Nowy Dwór Gdański gdzie pożegnaliśmy się z Remkiem i skierowaliśmy się do Fromborka gdzie skorzystaliśmy z gościnności Andrzeja Piotrowiaka, którego znam z tras maratonów rowerowych oraz poprzednich edycji maratonu dookoła Polski.
Z Andrzejem jest krótka rozmowa – dzwonię i pytam czy możemy się zatrzymać u Niego w hotelu Kopernik, na co zawsze odpowiada że tak. Zawsze mogłem liczyć na gościnę Andrzeja i tak było teraz- Andrzej był na treningu ale w hotelu wszystko było wiadomo. Po zakwaterowaniu i wzięciu prysznicu zjedliśmy obiad i odpoczynek. Póżniej siedliśmy sobie z Andrzejem który w międzyczasie wrócił z treningu, pogadaliśmy przy piwku , Andrzej wiedząc że mamy nazajutrz przejechać ok.370km zaoferował nam poranne śniadanie, podziękowaliśmy i poszliśmy spać. Dzisiaj mamy w nogach 240km.
III ETAP GNIEŻDŻEWO – FROMBORK
DYSTANS – 240.95 km
CZAS TRWANIA – 12g:36m:11s
ŚREDNIA PRĘKOŚĆ – 19.1 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 50.3 km/h
KALORIE – 10385 kcal
NAWODNIENIE – 4.56L
MIN WYSOKOŚĆ – 7 m
MAX WYSOKOŚĆ – 217 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 1098 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 1091 m
8 lipiec 2013r./ poniedziałek /
Wstajemy o 2:30 i po toalecie idziemy na śniadanie… Andrzej wie co potrzeba naszym organizmom, przecież sam jest kolarzem a teraz uprawia triatlon. Śniadanie jest pyszne. O 3:30 ruszamy w drogę. Jest bardzo zimno temperatura spada do 7 stopni i jak się patrzę na Henia który jedzie bez nogawek robi mi się jeszcze bardziej zimno.
Później jednak im słoneczko bardziej pnie się do góry, tym jest cieplej. W miejscowości Korsze zatrzymujemy się na jedzonko i rozbieramy się, bo jest już ciepło. Póżniej największym naszym utrapieniem są roboty drogowe, do Węgorzewa pełno świateł, ale nam jakoś udaje się bez przystanków jechać dość płynnie. Jednak dalej aż do samej Gołdapi nie dość że światła, to robotnicy „pozwijali asfalt” i w wielu miejscach droga powiatowa była drogą szutrową.
W Gołdapi zatrzymujemy się na posiłek w znajomym punkcie i to co pani nam zaproponowała w opinii nas wszystkich było przepyszne – kebab zapiekany w foremce z serem żółtym. Dalej już Wiżajny, Sejny, Augustów i wieczorem zmęczeni dojeżdżamy do miejsca noclegu w leśniczówce Wilkownia. Dzisiaj był najdłuższy planowany etap -375km. Po szybkim posiłku idziemy spać bo przed nami dwa dni z etapami powyżej 300km.
IV ETAP FROMBORK – WILKOWNIA
DYSTANS – 375.00 km
CZAS TRWANIA – 14g:53m:07s
ŚREDNIA PRĘKOŚĆ – 25.2 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 63.9 km/h
KALORIE – 17615 kcal
NAWODNIENIE – 7.55L
MIN WYSOKOŚĆ – 25 m
MAX WYSOKOŚĆ – 322 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 2359 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 2212 m
9 lipiec 2013r. / wtorek /
Wstajemy ja co dzień ok.3 toaleta, śniadanie i w drogę. Rano chłodno, ale później robi się coraz cieplej i w Supraślu jemy posiłek decydując się już jechać na krótko. Coraz bardziej odczuwam ból w prawym kolanie i zaczynam jechać bardziej oszczędzając prawą nogę. Kolano najbardziej boli jak jadę w normalnej pozycji natomiast na stojąco albo na lemondce już tak nie boli. Pod koniec etapu dostaje telefon że dwóch kolegów z klubu miało wypadek na treningu. Oczywiście zatrzymuję się i zaniepokojony wykonuje parę telefonów by się coś więcej dowiedzieć.
Okazuje się, że jakiś „baran” jechał z przyczepką campingową i skrócił wyprzedzanie zahaczając jednego z kolegów, który wpadł na drugiego i się wysypali. Całe szczęście że jechali w kaskach. A ten jołop kierowca po prostu uciekł z miejsca wypadku. Prawdopodobnie został namierzony dzięki kamerom w Trzebiatowie ale czy to wystarczy? Po 19 dojeżdżamy do Bohukał, robimy zakupy i po kolacji idziemy spać. Dzisiaj etap długi ale spokojny 320km.
V ETAP WILKOWNIA – BOHUKAŁY
DYSTANS – 320.63 km
CZAS TRWANIA – 13g:11m:17s
ŚREDNIA PRĘKOŚĆ – 24.3 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 49.7 km/h
KALORIE – 14957 kcal
NAWODNIENIE – 6.53L
MIN WYSOKOŚĆ – 125 m
MAX WYSOKOŚĆ – 250 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 1610 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 1635 m
10lipiec 2013 / środa /
Pobudka jak zwykle o 3, jedzonko i o 4 wyjazd. Oprócz ciągle bolącego kolana jest ok. Na trasie nic ciekawego oprócz nierównego asfaltu który po tylu godzinach jazdy daje się odczuć w rękach. Terespol, Zosin, Hrubieszów , Tomaszów Lubelski. Pogoda dalej nam sprzyja, rano chłodno ale w dzień powietrze się nagrzewa i jedziemy w komfortowych warunkach. W Narolu robimy zakupy i ok.19 jesteśmy w Kowalówce gdzie mamy nocleg.
Jest to jedyne miejsce gdzie w czasie poprzednich trzech edycji maratonu dookoła Polski korzystaliśmy z gościnności właścicielki pokojów gościnnych. 325km przejechaliśmy w normalnym czasie bez przygód. Po prysznicu i posiłku idziemy spać. Jutro już góry.
VI ETAP BOHUKAŁY – KOWALÓWKA
DYSTANS – 325.00 km
CZAS TRWANIA – 11g:54m:49s
ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ – 27.3 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 51.0 km/h
KALORIE – 15488 kcal
NAWODNIENIE – 6.02L
MIN WYSOKOŚĆ – 152 m
MAX WYSOKOŚĆ – 365 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 1375 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 1129 m
11lipiec 2013r./ czwartek /
Dzisiaj przed nami trudny etap, pierwszy po górach i dosyć długi. Po porannym posiłku o 4 wyjeżdżamy. Na początku idzie spokojnie ale im bardziej zbliżamy się do Jarosławia tym widzimy więcej burzowych chmur. Zaczyna błyskać i padać więc chowamy się na przystanku. W burzy i ulewie czekamy godzinę i przy drobnym deszczyku ruszamy dalej.
Przed Przemyślem zatrzymujemy się na posiłek mając w perspektywie najbliższe dwa podjazdy które pokonujemy już na krótko. Później w Ustrzykach Dolnych jemy obiad i jedziemy dalej. Temperatura oscyluje w granicach 30stopni, ale już po kilkunastu km zbierają się chmury burzowe i się zaczyna – deszcz, burza, temperatura spada poniżej 10stopni i grad.
Na szczycie podjazdu 7stopni i jest biało, zaczyna mną mocno trząść więc sie zatrzymuje i przed zjazdem zakładam suchą koszulkę i deszczówkę. Po dojeździe do Ustrzyk Górnych zatrzymujemy się przy sklepie i dzwonię po noclegach w okolicach Cisnej z podstawowym zapytaniem – czy będzie możliwość wysuszenia ubrań. Nie dość że mamy na sobie mokre rzeczy to jeszcze w sakwach reszta naszych ubrań jest też mokra.
Tylko w Kalnicy Pani Ola zachęciła nas do przyjazdu możliwością wysuszenia wszystkiego co mamy mokre oraz możliwością zjedzenia gorącego obiadu. Ale to jeszcze nie tak blisko a tu ciągle pada. W bólach i zimnie dojeżdżamy do Kalnicy, dostajemy gorący posiłek, nasze rzeczy lądują w pralce a buty na gorących grzejnikach. Szybko idziemy spać. Dzisiaj 245km przejechanych w złych warunkach dało się we znaki.
VII ETAP KOWALÓWKA – KALNICA
DYSTANS – 245.00 km
CZAS TRWANIA – 11g:22m:36s
ŚREDNIA PRĘKOŚĆ – 21.5 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 65.4 km/h
KALORIE – 10723 kcal
NAWODNIENIE – 4.44L
MIN WYSOKOŚĆ – 196 m
MAX WYSOKOŚĆ – 902 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 2223 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 1977 m
12lipiec 2013r. / piątek /
Wstajemy jak co dzień o 3 rzeczy mamy suche , buty suche więc przyjemnie jest się ubierać, jemy gorący rosołek z makaronem i ciasteczka i o 4 ruszamy nie przypuszczając że będzie to chyba następny bardzo ciężki etap. Jest zimno ale już patrząc na Henia jest lepiej – Heniu załatwił sobie u Pani Oli getry i już w nich jedzie. Cisna, Dukla, Gorlice, Grybów i tu podejmuje kluczową decyzję naszego maratonu.
Mając do wyboru ryzyko wypadnięcia z planów codziennych etapów i niewiadomej co dalej, czy zrealizujemy swój cel, a drugi wybór to rezygnacja z przejazdu przez Krynicę i Muszynę tylko jazda bezpośrednio do Nowego Sącza i dalej do Krościenka nad Dunajcem. Po analizie pogody, telefonie do Ani Styrczuli do Zębu /gdzie w poprzednich latach przyjmowała mnie i kolegów z którymi jechałem maraton/ i stanowczym zaproszeniu nas na nocleg, zdecydowałem się na drugi wariant. Przejazd przez Krynicę i Muszynę eliminował nocleg w Zębie u Ani, a nam potrzebny był odpowiedni wypoczynek i odpowiedni posiłek którego byliśmy pewni jadąc właśnie do Zębu.
I tak z korzystnym wiaterkiem jedziemy aż do Krościenka nad Dunajcem ale później już nie jest tak słodko- do samego Nowego Targu mamy pod wiatr i to nie mały. Później już do samego Poronina pod górkę a dalej to już rzeż.. Podjazd do Zębu daje nam w kość. Ktoś powie cóż tam taki podjazd ale jak ma się w nogach prawie 280km i siedzisz na rowerze ponad 12 godzin to taki podjazd jest naprawdę ciężki cały czas na odcinku ok.5km 9-10% a w pewnych momentach 12%. Ale dojechaliśmy i Ania od razu się nami zajęła – wszystkie nasze mokre rzeczy zabrała do prania i pokazała gdzie będą rano wisiały już suche , zaprosiła nas na jedzonko i wyobraźcie sobie pyszna gorąca zupka i dwa duże półmiski pierogów własnej roboty – w jednym ruskie i te były dla Zbyszka i Henia i w drugim z jagodami i te były dla mnie. Najedliśmy się pierwszy raz tak porządnie od wyjazdu z domu. Później już spanko. Dzisiaj przejechaliśmy 285km.
Musze tu zaznaczyć jedną rzecz – od trzech lat od kiedy zatrzymujemy się u Ani pierwszy raz z Andrzejem Semkowiczem, drugi raz z Romkiem Węglarskim i teraz Ania zawsze nas „oprała” nakarmiła i przenocowała i wszystko oceniam najwyższą oceną. Za każdym razem na pytanie ile płacę odpowiedź jest jedna – cieszę się że mogłam Wam pomóc.
A ja co roku powtarzam że jest to Wielki Przyjaciel Rowerzystów. Polecam bardzo jeśli ktoś będzie chciał spędzić czas w okolicach Zakopanego i chciałby mieć domową atmosferę i dobre jedzenie naprawdę z pobytu u Ani będziecie zadowoleni- http://www.gubalowka.z-ne.pl/
VIII ETAP KALNICA – ZĄB
DYSTANS – 285.63 km
CZAS TRWANIA – 13g:39m:47s
ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ – 20.9 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 59.5 km/h
KALORIE – 12256 kcal
NAWODNIENIE – 5.35L
MIN WYSOKOŚĆ – 308 m
MAX WYSOKOŚĆ – 1017 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 2604 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 2252 m
13lipiec 2013r./ sobota /
O 3 rano budzimy się już automatycznie, jakiś posiłek, toaleta i jazda. Początek jeszcze pod górę aż na Gubałówkę, a później już w dół. Jest zimno więc jedziemy dosyć szybko by wyjechać z tego chłodu a na dodatek jeszcze pada deszcz.
Po ok. godzinie jazdy moim rowerem zaczyna coś rzucać, zatrzymuje się i jest awaria, z pomocą kolegów szybko zmieniamy gumę i dalej kierujemy się na przełęcz Krowiarki. Całe szczęście że przestaje padać ale dalej jest chłodno. Podjazd nas rozgrzewa, ale już na samej górze zatrzymujemy się i ubieramy bo zjazdu jest dosyć sporo i będzie zimno.
W Suchej Beskidzkiej zatrzymujemy się na posiłek, trafiliśmy na fajny bar, jemy ciepłą zupkę i ogromną kiełbasę na gorąco. Po takim posiłku już inaczej się jedzie , następny przystanek to sklep przed Szczyrkiem, tam uzupełniamy płyny i kierujemy się na Salmopol. Podjazd ogólnie dosyć długi na początek 1% później 2%, 3% 4% i tak do 6-8%.
Na górze zimno i czeka nas 10km zjazdu, i później zaraz podjazd w kierunku Istebnej obok Zameczku gdzie momentami jest i 12%. Później już tylko zjazd i jesteśmy w zajeździe u Jana gdzie mamy nocleg. Po prysznicu idziemy na obiad. Jemy bardzo dobrą zupkę i później koledzy jedzą pierogi ruskie a ja pierogi z truskawkami. Tak najedzeni idziemy spać. Dzisiaj zrobiliśmy 185km i patrząc na prognozy mamy nadzieje że to już ostatni deszczowy i zimny etap.
IX ETAP ZĄB – ISTEBNA
DYSTANS – 185.32 km
CZAS TRWANIA – 9g:28m:43s
ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ – 19.6 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 61.8 km/h
KALORIE – 7983 kcal
NAWODNIENIE – 3.50L
MIN WYSOKOŚĆ – 357 m
MAX WYSOKOŚĆ – 1172 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 1924 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 2336 m
14lipiec 2013r. / niedziela /
3 rano pobudka 4 rano wyjazd. Prognozy zapowiadają bezdeszczowy dzień więc już z lepszymi humorami wyruszamy z Istebnej. Uprzedziłem kolegów że na początek pomimo zimna ubrać się dosyć lekko bo czeka nas sporo pracy przy podjeździe na Kubalonkę. Po sporej rozgrzewce mokrzy jak po deszczu zjawiamy się na szczycie i tam się przebieramy w suche koszulki i zjeżdżamy do Wisły i dalej Jastrzębie Zdrój, Racibórz. I właśnie od Raciborza zaczyna nam dokuczać północny wiatr.
W Prudniku spotykają nas koledzy Henia z Trzebnicy którzy przyjechali do Otmuchowa i rowerami wyjechali nam na przeciw- Marian Przybylski, Wiesław Lasota, Zbigniew Wieczorkowski, Tadeusz Hołubicki, Roman Węglarski i Bogusław Zieliński. Po przywitaniu jedziemy całą grupą do miejsca naszego noclegu gdzie koledzy przygotowali nam małą ucztę.
Czego tam nie było Lazania przygotowana przez Basię Węglarską która nie mogła osobiście spotkać się z nami, ciasta i nie pryskane czereśnie od Bogusia. Posiedzieliśmy pojedliśmy pogadaliśmy i koledzy pojechali a z nami pozostał Romek Węglarski który w ubiegłym roku ze mną ukończył III Maraton Rowerowy Dookoła Polski 4000km w 16dni. Romek w ramach treningu zdecydował się z nami przejechać cały jutrzejszy bardzo trudny etap w Kotlinie Kłodzkiej.
Jednak mnie od dnia jutrzejszego dzieliły jeszcze przeżycia których nikomu nie życzę. Po prostu miałem ogromne problemy żołądkowe, i w pewnym momencie byłem tak osłabiony przez odwodnienie że nosiłem się z zamiarem rezygnacji z dalszej jazdy. Od północy jednak zacząłem pić na przymus sporo wody. Nie była to dla mnie noc odpoczynku.
X ETAP ISTEBNA- OTMUCHÓW
DYSTANS – 245.06 km
CZAS TRWANIA – 10g:23m:56s
ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ – 23.6 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 58.4 km/h
KALORIE – 11277 kcal
NAWODNIENIE – 4.49L
MIN WYSOKOŚĆ – 225 m
MAX WYSOKOŚĆ – 812 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 1180 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 1563 m
15 lipiec 2013r. / poniedziałek /
Budzę się ok 3 rano i zamiast śniadania zmuszam się do zjedzenia czekolady. Koledzy nawet nie dopuszczali myśli o mojej rezygnacji i ok. 4 rano ruszyliśmy całą czwórką w drogę. Po godzinie zaczął się podjazd na przełęcz Różaniec. Jedziemy wolno a ja czuje że jestem bardzo słaby. W Stroniu Śląskim jem bułkę z dżemem i jedziemy w kierunku Bystrzycy Kłodzkiej przez przełęcz Puchaczówka.
Podjazd ogólnie jest ciężki, miejscami 10% a i 12% się zdarza więc targać pod taką górę rower który z sakwami waży ok.25kg i to jeszcze w osłabieniu…Ale jakoś się i tam wdrapałem. Póżniej Międzylesie gdzie na stacji benzynowej piję gorąca herbatę, a później w sklepie jem śniadanie. Przeżyje.
Jazda w kierunku Zieleńca to prawie cały czas podjazd ale są też kawałki gdzie trzeba się naprawdę napracować – Gniewoszów daje mi ostro w kość. Tam też jest sztywno nawet do 12%. W Zieleńcu jemy dobrą gorąca zupkę pomidorową z makaronem i dalej do Kudowy Zdrój. Tam już nas czeka ostatni dzisiaj podjazd do Karłowa. Romek w ramach treningu pojechał szybciej i w Karłowie czekał na nas z zamówionymi plackami ziemniaczanymi które pamiętał z ubiegłego roku. Wtedy było bardzo zimno i padał deszcz i te placki nam bardzo smakowały. W tym roku też tak samo były dobre.
Później już parę minut zjazdu do Ratna Dolnego gdzie mamy nocleg. Dzisiaj po trudnym terenie zrobiliśmy ponad 185km ale dla mnie był to wyjątkowy trudny etap.
XI ETAP OTMUCHÓW – RATNO DOLNE
DYSTANS – 185.89 km
CZAS TRWANIA – 11g:17m:31s
ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ – 16.5 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 63.6 km/h
KALORIE – 8023 kcal
NAWODNIENIE – 3.53L
MIN WYSOKOŚĆ – 240 m
MAX WYSOKOŚĆ – 957 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 2647 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 2562 m
16lipiec 2013r. /wtorek /
Dzisiaj w perspektywie etap kończący przejazd południową górską granicą. Wyjeżdżamy całą czwórką o 4 rano i kierujemy się na Kamienną Górę gdzie żegnamy Romka który jedzie do domku a my jedziemy do Lubawki gdzie w sklepie „tankujemy paliwko” i dalej na przełęcz Kowarską gdzie spotykam się z córką, zięciem i moim kochanym wnuczkiem Igorkiem.
Jaka to przyjemność spotkać rodzinkę po tylu dniach i tak daleko od domu. Po chwili już jedziemy dalej Kowary i podjazd do Szklarskiej Poręby i dalej do zakrętu śmierci. Dalej już jedziemy z górki do Świeradowa Zdrój i później już kierunek Bogatynia. Jak już wyjechaliśmy z tych górek tak mi się dobrze jechało że człowiek nie czół głodu było gorąco picia szło sporo i kilkanaście km przed Bogatynią tak mnie odcięło że myślałem że spadnę z roweru.
Na szczęście przy stacji paliw był bar i wciągnąłem pierogi z mięsem i to mi pomogło, po chwili już mogłem jechać . Dobrze że się zatrzymaliśmy na to jedzonko bo myślałem że do Bogatyni będzie dosyć płasko ale jak zobaczyłem te hopki.. Jeszcze na dodatek przed Bogatynią koledzy zauważają że mam mało powietrza w tylnym kole. Zatrzymujemy się i dopompowuje koło i jedziemy.
W samej Bogatyni jeszcze raz pompuje koło na stacji benzynowej żeby tylko dojechać do miejsca noclegu. Tam od razu zmieniam dętkę żeby na rano rower był sprawny. Dzisiaj przejechaliśmy ponad 235km.Po dosyć obfitym posiłku idziemy spać. Jutro już płasko.
XII ETAP RATNO DOLNE – BOGATYNIA
DYSTANS – 235.47 km
CZAS TRWANIA – 11g:17m:16s
ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ – 20.9 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 64.6 km/h
KALORIE – 10126 kcal
NAWODNIENIE – 4.30L
MIN WYSOKOŚĆ – 236 m
MAX WYSOKOŚĆ – 843 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 1962 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 2085 m
17lipiec 203r.
Rano wyjeżdżamy o 4 bo jednak szykuje się dosyć długi etap. Początek to dosyć spory podjazd i do Zgorzelca parę hopek, a później zaczynają się inne trudności – jazda pod wiatr i odcinki brukowe. W nogach już mamy sporo km wiec jest to naprawdę uciążliwe. Zauważyłem że coraz więcej pijemy, może dlatego że jest ciepło.
W miarę upływającego czasu szybko zwiększa się ilość km. Troszeczkę czekamy na prom w Połęcku i po Słubicach i Kostrzynie gdzie robimy zakupy dojeżdżamy wreszcie do Sarbinowa gdzie na stacji benzynowej w motelu mamy nocleg. Dzisiaj chyba już ostatni długi i męczący etap 300km. Jutro Szczecin.
XIII ETAP BOGATYNIA – SARBINOWO
DYSTANS – 300.00 km
CZAS TRWANIA – 13g:26m:43s
ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ – 22.3 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 56.1 km/h
KALORIE – 13403 kcal
NAWODNIENIE – 5.61L
MIN WYSOKOŚĆ – 49 m
MAX WYSOKOŚĆ l- 406 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 1173 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 1309 m
18lipiec 2013r.
Patrząc na pogodę i na prognozowany dosyć silny północny wiatr decydujemy się wyjechać bardzo wcześnie jeszcze przed 4 rano. Mieszkowice, Cedynia, Chojna, Krajnik Dolny. Zaraz za Widuchową w Dębogórze spotykamy się z Markiem Raciborskim który wyjechał nam samochodem na przeciw. Po powitaniu Marek musiał szybko wracać do pracy a my po paru km spotykamy Witka Buczyńskiego z którym umówiliśmy się w Gryfinie.
Witek jak w ubiegłym roku zaoferował nam swoja pomoc w przejechaniu nieznanymi mi drogami omijającymi Szczecin. W Gryfinie zatrzymujemy się uzupełniając płyny i mając duży zapas czasu jedziemy dalej spokojnie, Witek prowadzi nas do „apteki” gdzie po spożyciu „lekarstw” jemy obiad. Przypomina mi się ubiegły rok kiedy z Romkiem Węglarskim i Witkiem zajechaliśmy tam cali mokrzy. Teraz całkiem coś pogodowo odmiennego.
Witek jedzie z nami aż do Nowego Warpna i tu znowu niespodzianka – w ubiegłym roku droga dziurawa a teraz na całym odcinku droga wyremontowana aż chciało się jechać. W Nowym Warpnie po przejechaniu ponad 210km jesteśmy już po 15, żegnamy się z Witkiem i jedziemy do miejsca noclegu. Poprosiliśmy właścicielkę o wypranie naszych strojów a że jesteśmy wcześniej to wieczorem nasze rzeczą są już suche.
Idziemy do sklepu kupujemy coś do jedzenia i po zjedzeniu ucinamy sobie drzemkę. Później po przebudzeniu idziemy jeszcze raz do sklepu który pomimo późnej godziny jeszcze jest otwarty kupujemy jakieś jedzonko i idziemy dalej spać. Jutro chcemy wyjechać ok.3:30.
XIV ETAP SARBINOWO – NOWE WARPNO
DYSTANS – 210.03 km
CZAS TRWANIA – 10g:32m:43s
ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ – 19.9 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 55.7 km/h
KALORIE – 9043 kcal
NAWODNIENIE – 3.96L
MIN WYSOKOŚĆ – 30 m
MAX WYSOKOŚĆ – 128 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 750 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 814 m
19 lipiec 2013r.
Tak jak planowaliśmy wyjeżdżamy o 3:30 i kierujemy się na Szczecin który przejeżdżamy bez zwolnień i problemów, dalej Dąbie i kierunek na Goleniów, a z Goleniowa jedziemy do Stepnicy gdzie się zatrzymujemy na posiłek. Później już Wolin i przed Międzyzdrojami jak co roku wyjeżdżają po nas koledzy z K.S.Uznam Bodo Rejman, Czarek Dobrochowski i oczywiście „wybuchowy” Jasiu Wesołowski którego widok na rowerze najbardziej mnie ucieszył.
Jasiu wraca do zdrowia i to w bardzo szybkim tempie. Po rozmowach i wspólnej jeździe za Miedzyzdroje w huku petard Janka jedziemy już dalej sami. W Rewalu zjawiamy się ok.14 witani przez Dyrektora Cipru Rewal Pana Lucjana Molendę oraz przedstawicieli Zakładów Mięsnych KAMIL w Górzycy Pana Marcina Brzykcego i trzech uroczych Pań które wręczyły nam kwiaty a my przez chwilkę poczuliśmy się jak zwycięzcy wielkich wyścigów.
Byli też przedstawiciele Trzebnicy – koledzy którzy przyjechali po Henia – Boguś Zieliński i Romek Węglarski. Po krótkim powitaniu zostaliśmy zaproszeni przez Pana Lucjana na kawę przy której nie obyło się bez opowiadań z trasy maratonu. Później już jedziemy do Gryfic gdzie na Placu wita nas rodzina i znajomi, również Boguś Zieliński z Romkiem Węglarskim oraz przedstawiciel Radia Plus który na gorąco chciał się dowiedzieć o zakończonym maratonie.
Po powitaniu cała trójka pojechała na powitalnego grilla i wieczorem Zbyszek Dudas pojechał swoim samochodem do Barlinka a Heniu Zięba z kolegami którzy po niego przyjechali udali się do Trzebnicy. Dzisiaj na ostatnim etapie przejechaliśmy ponad 257km i tym samym Henryk Zięba z Trzebnicy, Zbigniew Dudas z Barlinka oraz Marek Zadworny z Gryfic reprezentujący Rewal szczęśliwie ukończyli IV Maraton Rowerowy Dookoła Polski 4000km w 15 dni.
XV ETAP NOWE WARPNO -GRYFICE
DYSTANS – 257.45 km
CZAS TRWANIA – 11g:25m:54s
ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ – 22.5 km/h
MAX PRĘDKOŚĆ – 54.4 km/h
KALORIE – 11562 kcal
NAWODNIENIE – 4.57L
MIN WYSOKOŚĆ – 21 m
MAX WYSOKOŚĆ – 151 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 847 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 865 m
PODSUMOWANIE IV MARATON ROWEROWY DOOKOŁA POLSKI
DYSTANS – 4001.62 km
CZAS TRWANIA – 178g:08m:44s
MAX PRĘDKOŚĆ – 67.9 km/h
KALORIE – 180742 kcal
NAWODNIENIE – 76.12 L
MIN WYSOKOŚĆ – 7 m
MAX WYSOKOŚĆ – 1172 m
ŁĄCZNIE W GÓRĘ – 24098 m
ŁĄCZNIE W DÓŁ – 24194 m
O zorganizowaniu i uczestnictwie w IV Maratonie Rowerowym Dookoła Polski myślałem już w sierpniu 2012roku a więc po ponad miesiącu od ukończenia poprzedniej edycji. Początkowo były to prośby pisane do Gminy Gryfice i Starostwa Powiatowego w Gryficach o dofinansowanie imprezy. Motywacją była możliwość dużej promocji Miasta, Gminy i Powiatu. Po otrzymaniu odpowiedzi odmownych podjąłem decyzje o rezygnacji z organizacji maratonu. I dopiero spotkanie z przedstawicielami Zakładów Mięsnych Kamil w Górzycy – Panią Joanną Wróblewską i Panem Marcinem Brzykcym, ich zachęcająca do zorganizowania maratonu rozmowa zdecydowała o powróceniu do tego tematu.
Później również rozmowa z Panem Lucjanem Molendą i zaoferowana pomoc Gminy Rewal utwierdziło mnie w przekonaniu że warto. Znalazłem dwóch chętnych – Henia Ziębę z Trzebnicy i Zbyszka Dudasa z Barlinka i zaczęła się praca związana z organizacją maratonu. Ktoś gdzieś na forum napisał po cóż oni to robią? Takie samo pytanie mogę zadać setkom czy tysiącom uczestników maratonów – po co? No cóż – odpowiedź jest bardzo prosta – dla zdrowia, dla propagowania długodystansowej jazdy na rowerze i wreszcie dla własnej satysfakcji.
Chciałbym bardzo podziękować:
Zakładom Mięsnym KAMIL w Górzycy, Pani Joannie Wróblewskiej i Panu Marcinowi Brzykcemu ogólnie za okazałą pomoc. Bez tej pomocy IV Maraton Rowerowy Dookoła Polski by sie nie odbył.
Panu Lucjanowi Molendzie Dyrektorowi CIPR w Rewalu, Gminie Rewal za dotychczasową współpracę i pomoc w organizacji maratonu.
Firmom i osobom które w jakichkolwiek sposób udzieliły pomoc uczestnikom maratonu:
– Harfa-Harryson CHENRYK CHARUCKI
– Gmina Trzebnica
– Sport-Profit
– Plastmet systemy ogrodzeniowe Marian Przybylski
– Enerpol – Mirosław Żabkiewicz
– P.H.U.P. „BICYKL” Jan Zugaj
– Agencja Bankowa MONETIA Urszula Zadworna
– K.S.Uznam Świnoujście
– Remigiusz Ornowski
– Andrzej Piotrowiak Hotel „Kopernik” Frombork
– Anna Styrczula wynajem pokoi ” GUBAŁÓWKA ”
– Barbara i Roman Węglarscy i Bogusław Zieliński – Trzebnica
– K.S.S. Szerszenie Trzebnica
– Witold Buczyński
Źródło: gryfland.com (klik).