Ranking Wszechczasów nowa odsłona
12 kwietnia 2007Był czas na podziwianie wodoków
20 kwietnia 2007Asia Liczner
Pierwszy maraton z edycji Supermaroton 2007 – przeszedł już do historii . 14.04.2007 odbył się VII Supermaroton Rowerowy im. Olka Czapnika .
Każdy z nas po ukończeniu jednej z trzech proponowanych tras otrzymał pamiątkowy medal. Dla mnie to będzie szczególna pamiątka. Wielkie podziękowania dla pomysłodawcy, że w taki sposób uczcił pamięć wspaniałego maratończyka, którego niestety nie spotkamy już na maratonach.
I taka refleksja mi się nasuwa – te nie sportowe zachowania podczas maratonu – czarne owce – chyba nie znaliście Olka. To jest wzór do naśladowania dla maratończyka.
Wrocław do Świnoujścia, mimo że oddalone od nas o dobre 500 km, ściągał już od czwartku, w licznej grupie a nawet w dwóch, pierwsza pod egidą KTK Rewor i druga to Intersport Team AZS Politechnika.
Do Świnoujścia jechaliśmy samochodami, pociągami a nawet zastanawialiśmy się z Grzegorzem, gdy już korki nam doskwierały, co by się nie przenieść na jakąś amfibię i Odrą potem przez zalew i do Wiechora! I tu podziękowania dla Wiechora i wszystkich , którzy z nim byli – perfekcyjną organizacja, bardzo dobra obsługa na punktach, pyszne jedzonko ( całą trzecią rundę marzyłam o karkówce ) i w ogóle za wszystko, aha i za rowerek !
A na trasie, było różnie. Na własne życzenie trafiłam do grupy baaaaaaardzo ambitnych chłopaków i gdy spojrzałam jednemu czy drugiemu w oczy, wiedziałam: jestem z nimi tylko na starcie. Na około 20 km, na końcówce długiego podjazdu, mimo że Grzegorz poczekał na mnie , nie dałam rady. Za długi podjazd, za mocne tempo a ja- za słaba. Na szczęście nie zostałam sama zbyt długo i po jakimś czasie, ku mojemu zdziwieniu znowu jechałam w dość dużej grupie, w której kilka osób pracowało a kilka za nami jechało.
Ostatnia, trzecia pętla w 4-sobowym składzie, równe zmiany, równe tempo – jazda jak marzenie. Piękna pogoda i jeszcze piękniejsze krajobrazy. Ale te górki nad morzem- to było zaskoczenie. I to cudowne uczucie na mecie ! A wieczorem spotkanie klubowe w domku 1b, opowieści do północy o przygodach na trasie, a że wspomagane napojami nie koniecznie wolnymi od procentów, opowieści prawie fantastyczne ( i tak jeden z nas np. pokonywał podjazdy z prędkością 50km na godzinę). Było wesoło!
Takie maratony to dobry sposób na zwiedzanie i poznawanie krajów. Dzięki temu, że pojechaliśmy do Świnoujścia, poznaliśmy wyspę Wolin z jej parkiem, zwiedziliśmy Międzyzdroje, Wisełkę i wiele innych uroczych nadmorskich miejscowości . Spacerowaliśmy po plaży, a także Krzysztof zaprosił nas na zorganizowaną i dobrze przemyślaną wycieczkę do Niemiec. Dzięki , której mogliśmy prowadzić dyskusję o wyższości polskiego rzepaku nad niemieckim.
Gratulacje dla wszystkich uczestników maratonu, za ukończenie wybranego przez siebie dystansu. Pozdrawiam wszystkich maratończyków i do zobaczenia w Bogdańcu.
Asia Liczner
1 miejsce Kobiety Open na 240 km