La Marmotte 2009 znów z polskim udziałem
23 października 2009Nowa strona WTR-u
26 października 200930.06.2009 – Wtorek późne popołudnie. W tym terminie spakowani do busa wyruszyliśmy (Artur Dudziak, Benedykt Dudziak, Michał Woźny, Wacław Kubacik, Paweł Janowicz, Marcin Janowicz i ja) na podbój Alp, czyli na maraton La marmotte (Maraton świstaka).
Po 18 godzinnej podróży dotarliśmy do Miejscowości Allemont usytuowanej 10 km od startu do Maratonu. Start w maratonie odbył się w sobotę zatem mieliśmy chwilę czasu aby pozwiedzać, troszkę potrenować i zapoznać się z „terenem” Niestety wszędzie pod górę:-(
04.07.2009 – Sobota godzina 5.30. Pobudka i makaron. O godzinie 6.45 jesteśmy w miejscowości Bourg d’Oisans. Wszystkie uliczki pozapychane kolarzami. Na starcie ponad 7 tys. zawodników.
Ja, Artur, Marcin, Michał, Beniu i Paweł mamy start o 7.30, Wacek o 7.00. Przed nami 176km i 4 podjazdy. Pierwszy Coul Du Glandon – 1924 m.n.p.m ( 25 km), następnie zjazd do 500 m.n.p.m i podjazd na przełęcze Coul Du Telegraphe- 1570 m.n.p.m. 5 km zjazdów i dalej pod górę pod Coul Du Galibier- 2645 m.n.p.m. Razem 35 km. Zjazd i po przejechaniu ponad 160 km ostatni legendarny podjazd. Ponad 13km pod Alp d’huez. Czyli podjazd 21 zakrętów.
Dotarcie na szczyt było mordercze. Dodatkowo doskwierał niesamowity upał. Pod ten podjazd już nikt się nie ścigał. Każdy jechał własnym tempem.
Przejazd maratonu zajął mi 7h 37 min. Dało to 347 lokatę. Do mety dotarli również pozostali zawodnicy. Wszyscy zadowoleni i zmęczeni.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=dRCmO8lsUp4&feature=related[/youtube]
Na zakończenie dodam: TEGO SIĘ NIE DA OPISAĆ. TO TRZEBA PRZEŻYĆ.
Robert Syc
Źródło: Bike-Fun Leszno.