Maraton Sielpia
20 września 2007XII Rajd Wokół Tatr – zakończony!
21 września 2007Wojtek Szymczak
14 IV w Świnoujściu odbył się pierwszy VII Supermaraton Rowerowy – Świnoujście 2007 im. Olka Czapnika”. . Pojechaliśmy w składzie: Bolek, Maciek, Wojtek. Do wyboru mieliśmy 80, 160, 240 km. Trasa poprowadzona było dookoła wyspy Wolin – można było na niej wyróżnić 4 charakterystyczne odcinki:
– pierwszy (wyjazd na trasę/dojazd do mety – 12 km płaskiego terenu)
– odcinek wzdłuż morza (na którym znajdowały się podjazdy)
– odcinek prowadzący od morza do Wolina (gładziutki asfalt, znikomy ruch samochodowy oraz, niestety dopiero na 3 kółku, wiatr w plecy :D)
-odcinek od Wolina do płaskiego dojazdu do mety ( parę większych hopek i płaski odcinek do mety)
Wraz z Maćkiem startowałem w 3 grupie – plan był aby współpracować na całym dystansie i zyskać to co możemy współpracując w grupie – niestety cel nie został osiągnięty. Pomimo, iż była inicjatywa do współpracy od paru zawodników, nie udało się stworzyć dobrze jadącej grupy. Pierwsze kółko przejechaliśmy w całej grupie – średnia wyszła 37,5 km na początku drugiego kółka w okolicach podjazdów doszło do rozerwania grupy. Jechałem w sześcioosobowym składzie, jednak zabrakło trochę cwaniactwa i na 140 km zacząłem sam walczyć z trasą. Nie powiem żebym był zadowolony, ale przynajmniej mam czyste sumienie, że przepracowałem solidnie ten dystans dając z siebie tyle i wymagała sytuacja. Na początku trzeciego kółka dojechał do mnie Gregory, z którym dojechaliśmy do mety.
Jeśli chodzi o organizację była bezbłędna – obsługa na punktach bardzo dobrze się zachowywała –wszystko odbywało się sprawnie, niczego nie brakowało a bułki, z którymi ten maraton już chyba na stałe będzie się nam kojarzyć jak zwykle były rewelacyjne !
Moje dane z licznika to:
- Dystans: 237 km
- Średnia: 34,5 km/h
Oczami Bolka:
„na starcie złapałem stresa związanego ze składem mojej grupy – na pierwszy rzut to może dwie osoby będą w stanie przejechać 80 km w normalnym tępie… Obawy niestety potwierdziły się po starcie. Niewiele myśląc zacząłem pracować nad zwiększeniem tempa. Na 20 kilometrze z mojej grupy startowej były już tylko 4 osoby. Jechało się całkiem nieźle, współpraca układała się też przyzwoicie. Wyprzedziliśmy w sumie sporo osób… Pierwsze kółko zakończyliśmy z czasem ~2:20. Ja stwierdziłem, że jadę dalej – i to był błąd… Już na 95km zaczęły się problemy (brak odpowiedniego przygotowania i dużo pracy na pierwszym okrążeniu). W efekcie na 120km miałem przerwę na prawie 20min – dobrze że nie miałem telefonu do organizatora :). Ale pojechałem dalej już tylko po to żeby ukończyć drugie kółko. Na mecie zameldowałem się po 6:10. Nie mogę powiedzieć żeby to był dobry wynik, ale plan ukończenia 160 km został wykonany.”