A miało być tak pięknie…
10 września 2007KaszebeRunda 2007
11 września 2007Piotr rebe Zieliński
Na rowerze jeżdżę od zawsze ,odkąd nauczyłem się chodzic. W zeszłym roku zacząłem
maratony i bardzo mi sie podobało.Uwielbiam góry oglądane z siodełka roweru ,acz z racji wieku i budowy ciała (masa), orłem nie jestem. Kotlina Kłodzka to jedyny zakątek
gór po których nie miałem okazji jezdzic.W zeszłym roku miało się to zmienic .Pojechałem bojowo nastawiony, wieczorem przed wyscigiem przy dojezdzie na Ponderozę urwałem hak tylnej przerzutki. Nic to ,spinam łańcuch na krótko i na miękkim przełożeniu chcę pojechac małe kółko. Po kilometrze zrywam łancuch i łapię kapcia. Koniec pieśni , marzenia odłożone o rok.W tym roku wszystko podporządkowałem Klasykowi. Kazdy start, kazdy trening był przygrywką.
Ta feralna niedziela.
Tydzien przed Klasykiem zrobilismy trening, ostatni wspólny szesc osób ,dobre tempo ,
zmianki ,ostatni zjazd z góry, kilka kilometrów od domu ,troche pada ,mokra jezdnia.
Nagle zlewej strony, zpodporządkowanej ulicy , tuż przede mnie wyjeżdża autko, zgarnia mnie jak szmatę i pięknym lobem laduję na jezdni. Potężne uderzenie o asfalt
,trzaskają żebra i obojczyk,dupa zimna – dwa tygodnie szpitala i długa kuracja przede mną .I cholerna wściekłośc, ze znowu się nie udalo.
Jednego jestem pewien , za rok spróbuję ponownie.
Piotr rebe Zieliński