Znamy kalendarz Pucharu Polski w Szosowych Maratonach Rowerowych na rok 2013
11 listopada 2012Andrzejki w Kluczborku na rowerach przełajowych
22 listopada 2012Efektem każdego spotkania orgów, na którym podsumowywali miniony sezon, planowali kolejny, dyskutowali o problemach i trudnościach, na jakie natknęli się organizując maratony była mniejsza lub większa rewolucja.
Największa wydarzyła się przed minionym sezonem stawiając dotychczasowe zasady rozgrywania maratonów na głowie, ale wygląda na to, że wreszcie skutecznie ostudziła zapał orgów do wojny szarpanej, partyzantki i wprowadzania do regulaminu zapisów, z których w kolejnych latach się czym prędzej wycofywali.
To, co przed sezonem 2012 wydawało się bombą wrzuconą w dotąd przewidywalne (wiadomo było na pewno, że wszystko płynie i się dynamicznie zmienia…) rowerowe życie zarówno maratończyków, jak i organizatorów, okazało się zbawieniem, porządkującym ów maratonowy chaos.
Owszem, jak każda zmiana i ta wywołała falę strajków, protestów, sprzeciwów, petycji, możliwe, że nawet gdzieś ktoś przykuł się do drzewa, głodował lub postanowił rzucić rower, na który zapewne wkrótce potem wrócił. Ale już drugi rok w kwestii rozgrywania maratonów właściwie wszystko jest jasne.
Najmłodsi z najmłodszych tylko na dystansach mini
„Właściwie”, bo – jak wiadomo – życie jest tak dalece złożone, że nie sposób przewidzieć wszystkiego. I tak nie udało się orgom ustrzec przed nieporozumieniami związanymi z kategorią K1 i M1. Powinna być rozumiana rocznikowo, ale w regulaminie znalazła się sprzeczność, która pozwalała najmłodszej młodzieży, przykładowo urodzonej w czerwcu, do połowy sezonu startować na dystansach poniżej 100 km, a w drugiej – powyżej „setki”. I to grubo.
Co więcej nie każdy dystans mini liczył mniej, niż 100 km, a tylko na takich trasach wolno było startować najmłodszym, którzy nie ukończyli 18. roku życia.
Zapis w tegorocznym regulaminie mówi krótko, zwięźle i zarazem jasno, iż kategorie K1 i M1 przez cały sezon dopuszczane będą do startu wyłącznie na dystansie mini. Nie ma znaczenia, czy będzie wytyczony trasą liczącą 80 km czy też 120 km. Nie liczy się więc faktyczny wiek – a mówiąc ściślej właśnie ukończone 18. lat – ale rocznik, który przypisuje maratończyka do najmłodszej kategorii.
Skracanie dystansu dozwolone, ale karane
Ta trochę starsza młodzież, również startująca w kategorii K6 i M6 będzie musiała liczyć się z tym, że skrócenie dystansu, a więc pokonanie krótszego, niż zadeklarowany w zgłoszeniu skutkować będzie dopisaniem do osiągniętego wyniku kary czasowej: 15 minut.
Orgowie zastanawiali się, czy nie uwzględniać jednak przypadków losowych? Wiadomo, że niedyspozycja rzecz ludzka, ale trudno jednoznacznie ocenić, co nią jest faktycznie, a co jest zwykłym… Zwykłą, nader przebiegłą kalkulacją, obliczoną na zdobycie miejsca na pudle i pucharka.
Dotąd decyzja, jak karać i czy w ogóle karać za zmianę dystansu leżała w gestii organizatora danego maratonu. Obecnie będzie w tym względzie obowiązywał zapis rozdziału XI, pkt. 3 Regulaminu.
Jako że do klasyfikacji generalnej zaliczane będą punkty zdobyte w 6. (spośród 11 zaplanowanych na ten rok) najlepszych dla danego uczestnika maratonach, więc nawet jeśli zdarzy się komuś, że wbrew planom i zamiarom „skorzysta z kary czasowej”, będzie miał możliwość odrobić punktowe zaległości. O ile, oczywiście, właśnie to jest dla takiego maratończyka ważne. Wszak to nadal jest tylko (a może i „aż”) zabawa.
Po stronie organizatora
Ujednolicenie zasad rozgrywania maratonów zadecydowało o wprowadzeniu do regulaminu zapisu, że podczas każdego maratonu organizator powinien wytyczyć trzy dystanse. Niektórzy spośród organizatorów nie mieli z tym kłopotu, inni zmuszeni byli do prowadzenia tras po dziurawych asfaltach lub – od biedy – mało atrakcyjnych pętlach. W końcu nie każdy mieszka nad cudnej urody Jeziorakiem, wokół którego można się uganiać i 8 razy.
Obecnie w gestii organizatora pozostaje, ile dystansów wytyczy. Z informacji przekazanych nam przez potwierdzone źródła, które weryfikujemy lepiej i staranniej, niż ogólnopolskie dzienniki wynika, że dwóch dystansów można ewentualnie (choć niekoniecznie, dyskusja trwa) spodziewać się w Trzebnicy, opanowanej przez Szerszeni, a i Jastrzębie z Łasku dla prawdziwych, maratonowych twardzieli przygotowują pewną niespodziankę. O szczegółach poinformujemy, jak tylko uzyskamy zgodę na ujawnienie efektów tych tajnych obecnie uzgodnień.
W regulaminie znalazł się również zapis, który dotąd był tylko teorią (i niech tak zostanie), iż w razie zaistnienia sytuacji losowych, niezależnych od organizatora, które uniemożliwią rozegranie maratonu w planowanym terminie, możliwa jest zmiana tej daty. Wpisowe nie przepada, a maratończycy stawiają się na starcie, przykładowo, trzy tygodnie później.
Zwolenników jazdy na lemondkach, niezależnie od tego, czy maraton odbędzie się w terminie, czy też zostanie przełożony, zapewne rozczaruje utrzymanie w mocy zakazu jazdy na przystawkach czasowych. Orgowie wyłapali, że niektórzy uczestnicy demontują długie elementy lemondek, ale zostawiają podpórki pod przedramiona. I tak, „wisząc” na kierownicy, jadą kilkaset kilometrów. Pomijając kwestię najważniejszą, że to zwyczajnie niebezpieczne, uczulamy, iż taki niepełny demontaż przystawki czasowej może zostać wyłapany przez sędziego. Lepiej więc zdjąć z kierownicy wszystko, co stanowi skład lemondki.
Przypomnijmy, że w tym roku odbędzie się 11 maratonów. Niestety bez Kołobrzegu i Łobza, ale możliwe, że obie imprezy zostaną zorganizowane w przyszłym roku. Z naszych informacji wynika, że być może tę lukę uzupełni impreza w Świdwinie? Jeśli tylko będziemy znać szczegóły, czym prędzej poinformujemy, zachęcając do udziału.
Do zobaczenia na trasach maratonów cyklu Pucharu Polski w sezonie 2013!
greten
Zdjęcie Janka Ambroziaka na mecie Jeziorak Tour z galerii Piotra pepe Pizonia (klik).