II Rowerowy Puchar Niepodległości w Osiecznej
21 października 2010Pamięci nieobecnych
31 października 2010Ewa jest osobą niepełnosprawną, pełną zapału i energii. W wyjazdach na zawody towarzyszy jej małżonek i pies – sama w życiu nie dałaby sobie rady. Jej ideałem jest niepełnosprawny Mistrz Świata w handbike’u, Arkadiusz Skrzypiński. Ewa kocha sport i świetnie radzi sobie na handbike`u, ale potrzebuje nowego sprzętu. Możesz pomóc Ewie spełnić to marzenie. Z Ewą Kaczmarczyk rozmawia Dorota Michalczak.
Ewo kilka słów o sobie dla Wiadomości24 i o Twoich biegach na handbikeu. Przyjechałaś z Wrocławia, żeby wziąć udział w XXIII Biegu Zbąskich, który to już raz?
– Ten bieg wypatrzyłam sobie już w zeszłym roku. Za moją namową pojawił się na nim również jeden z nowicjuszy, Matysiak Wiesław. Niestety, w tym roku go nie było, bardzo żałuję, bo nie miałam z kim rywalizować. Nie dojechały też inne osoby, to dość smutne, liczę na przybycie panów za rok.
Jesteś osobą niepełnosprawną, czym są dla ciebie takie zawody?
– Pokonywaniem własnych słabości, gdyż jest ich sporo, choćby słaby charakter, wybuchowość, brak wiary w siebie. Jednak najważniejsze dla mnie jest to, że „biegam”, tylko w nieco innym sposób, a będąc zdrową nic bardziej od biegania nie liczyło się w moim życiu. Usiadłam na ten nieszczęsny wózek jako 16-latka, to najgorszy moment w życiu, gdyż wtedy buduje się cały światopogląd, a mnie on się kompletnie zawalił. Kiedy pojawiła się „opcja” biegania, nie mogłam w to uwierzyć, że będąc niepełnosprawną też można. I tym są właśnie dla mnie takie zawody, radością i pełnią szczęścia.
Nogi nie mogą więc trzeba rękoma.
– Właśnie trzeba i nie ma, że boli. Zachęcam każdego „kulawego”, żeby chociaż raz spróbował. Ja zaraziłam się dosłownie po 2. minutach jeżdżenia na handbike’u. Wsiadłam na niego, zjechałam z górki i w oczach łzy mi stanęły. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że „czymś takim” można się ścigać.
Opowiedz o handbike’u.
– Handbike to świetny sprzęt, szczególnie mówię o tym sportowym typie, bo są też handbike turystyczne, które różnią się tym, że są nieco wolniejsze. Niestety, ten rower ma jedną wadę, która dotyka nie tylko mnie – cenę. Koszt takiego urządzenia składającego się z ramy węglowej, trzech kół, przerzutek i korb kosztuje w granicach od 12-20 tys. zł. Wielu z nas, mówię o niepełnosprawnych, nie stać na niego. Ja marzę o modelu leżącym, który pozwoliłby mi na jeszcze szybszą jazdę, szukałam przez dwa lata sponsora, niestety nie udało się, to trudne zdobyć tak ogromną kwotę. Trochę pomaga w tym PFRON, ale to wciąż za mało. Dlatego tak mało osób decyduje się na ten kosztowny sport. (…)
Ciąg dalszy na stronie Wiadomości24.pl.
Zajrzyj również na nasze forum i poznaj Ewę ;)