Dieta dla kolarzy
12 listopada 2011Rowerowe literki Mariusza
11 grudnia 2011Jazda na rowerze jest jedną z tych aktywności, która łączy przyjemne z pożytecznym. Każdy może sobie na nią pozwolić. W niektórych krajach korzystanie z roweru staje się niemal tak popularne jak jazda samochodem.
W krajach tych jednak infrastruktura jest bardzo dobrze rozbudowana i tam do wielu kluczowych miejsc dojazd jednośladem jest ułatwiony – nie wymaga „prześlizgiwania” się między dużymi pojazdami lub poruszania się wąskim poboczem. Holandia, Belgia czy Szwecja to tylko niektóre przykłady państw, gdzie ludzie świadomie rezygnują z aut na rzecz roweru.
Rower to samo zdrowie
Pod takim sformułowaniem podpisałby się każdy lekarz. Po pierwsze, regularna jazda na rowerze intensywnie wpływa na wzrost tkanki mięśniowej. W trakcie jazdy największą pracę wykonują łydki, mięśnie ud, mięsień zewnętrzny i mięśnie pośladków.
Wzmożony wysiłek następuje w momencie wjeżdżania pod górę, kiedy to „uaktywniają się” szczególnie mięśnie klatki piersiowej i brzucha. Stale pracują także mięśnie pleców, podtrzymujące i umacniające lędźwiowy odcinek kręgosłupa.
Ważnym elementem jazdy jest prawidłowe ułożenie siodełka – powinno być ono ustawione na odpowiedniej wysokości i pod właściwym kątem – tak, aby rowerzysta nie musiał przesadnie się pochylać lub też jechać w pełni wyprostowanym. Zbyt twarde lub miękkie czy też zbyt wąskie lub szerokie siodełko również ma duży wpływ na komfort jazdy.
Jazda na rowerze to jednak nie tylko budowanie muskulatury. Regularny wysiłek fizyczny, w dodatku prowadzony na świeżym powietrzu, poprawia pracę serca, a więc krążenie krwi i proces dotleniania mózgu. Zdaniem ekspertów, wystarczy pokonywać regularnie 10-15 km dziennie, i to nawet na płaskim podłożu, aby w niedługim czasie zaobserwować poprawę ogólnej wydajności organizmu.
Ryzyko kontuzji
Kontuzje w kolarstwie są czymś tak naturalnym jak urazy w koszykówce, siatkówce czy piłce nożnej. Urazy kolarskie można podzielić na przeciążeniowe i ostre. Jak przekonuje Piotr Trochimczuk, fizjoterapeuta z Warszawy, najczęstszą dolegliwością są bóle tzw. pasma biodrowo – piszczelowego, czyli okolicy bocznej kolana, a także okolicy głowy strzałki.
– Bóle te związane są z ciężką pracą mięśnia pośladkowego wielkiego i mięśnia dwugłowego uda. Równie częstym urazem jest nadwerężenie odcinka lędźwiowego kręgosłupa, co z kolei związane jest z pozycją kolarską i wystawieniem pleców na działanie warunków atmosferycznych. Rowerzystom lubią dokuczać także nadgarstki, szczególnie na wyboistych lub pokrytych kostką trasach – mówi Trochimczuk.
Nieodzowną częścią jazdy na rowerze są upadki spowodowane albo błędem technicznym rowerzysty, albo też czynnikami zewnętrznymi (na przykład pojawieniem się pieszego na ścieżce rowerowej lub trasie). Przy dużej prędkości kolizje potrafią być niezwykle niebezpieczne, gdyż prowadzą do złamań kości, zwichnięć stawów, a w najlepszym razie otarć naskórka (tzw. szlifów).
Podczas profesjonalnych zawodów upadki, niestety, miewają śmiertelny skutek. W maju br. podczas prestiżowego Giro d’Italia, w trakcie zjazdu z przełęczy Passo del Bocco na wysokości tysiąca metrów, tragiczny upadek zanotował Belg Woulter Weylandt, którego nie udało się uratować pomimo natychmiastowej i intensywnej reanimacji.
Profilaktyka kontuzji
Jak przekonuje Piotr Trochimczuk, dużą rolę w sprawnym leczeniu kontuzji, a także – w miarę możliwości – w zapobieganiu im, odgrywa współpraca rowerzysty z zawodowym masażystą. Powinien się na nią zdecydować szczególnie ten sportowiec, który myśli o profesjonalnym uprawianiu kolarstwa.
– Codzienna praca masażysty ogranicza ryzyko powstawania przeciążeń. Wykonuje on wprawdzie niezwykle mocne masaże, niekiedy wręcz bolesne, ale za to bardzo skuteczne. Kolarze golą nogi, by ograniczyć ilość podrażnień. Brak mieszków włosowych ułatwia także wymianę opatrunków, które są stałym „bywalcem” na nogach rowerzystów, tak, jak szlify zbierane podczas rozmaitych wyścigów – podsumowuje Trochimczuk.
Źródło: portal MojaKontuzja.pl