A w Łasku było tak
11 czerwca 2012W Łasku było super!
13 czerwca 2012TRUDNO UWIERZYĆ. Chyba mnie samemu najbardziej, ale nie było mnie prawie dwa lata i cholernie mi tego brakowało. Jazdy, emocji, adrenaliny, rywalizacji, ostrego wysiłku. Nade wszystko jednak ludzi – serdecznych, bliskich, po prostu swoich.
Wiedziałem, że jestem słaby i niewyjeżdżony, bez szans na jakieś tam sukcesy. Musiałem być i się spełniło, wróciłem do stada.
Sportowo oczywiście było gorzej. Rano z wrażenia zapomniałem o lekach na astmę i po kilku kilometrach z Klanem zastanawiałem się, czy gdzieś nie dzwonić po tlen. Najdłużej, i całkiem ostro, jechałem z Mareczkiem Zadwornym; pomógł też Krzysio dając Ventolin, ale to już było za późno.
Drugie kółeczko przejechałem samą ambicją i siłą woli, oczywiście w rozpaczliwym tempie. Na trzecie zwyczajnie zabrakło.
Jednak stado wciąż mnie pamięta i uznaje za swego i to dla mnie największy plus. Minus – mała zdzierka z gościem od pomiarów i fakt, że po raz pierwszy od siedmiu lat przegrałem ze Zbynkiem.
Co tam, przecież da mi rewanż.
Bardzo szczęśliwy
Rebe