Henryk Fortoński (i nie tylko) w programie o TdP
11 lipca 2012Grupy startowe w Kluczborku
13 lipca 2012Wczoraj nasza dzielna dwójka, czyli Marek i Romek, nie dotarli, jak planowali wcześniej, do Ustrzyk Górnych. Utknęli 28 km przed 'metą etapu’. Zatrzymała ich potężna chmura, która zwiastowała solidną ulewę. A że zmokli poprzedniego dnia i 40 km jechali w ulewnym deszczu, do suchej nitki przemaczając wszystko, co mieli na sobie, więc skrócili etap. Szczególnie zmokły buty. A wiadomo, jaka to jazda w mokrym obuwiu, które na drugi dzień, gdy trzeba jechać dalej, nadal nie jest suche, bynajmniej. Brr…
Postanowili więc w środę zarówno trochę przeschnąć, jak i wreszcie odespać. Skończyły się długie etapy, których pokonywanie zajmowało i 15 godzin, na sen zostawało ich więc raptem tylko kilka. Znaczy się jakieś 4, najwyżej 5. Trochę za mało przy tak dużym wysiłku.
Co działo się po drodze? Romkowi nawaliły pedały. Szczęśliwie niebo i ziemię, a jeśli nawet nie sięgnął aż tak daleko, to na pewno na nogi postawił połowę polskiej policji Szerszeń Mirek Miturski. Okazał się niebywale przekonujący i skuteczny, umiejętnie uruchamiając naszych dzielnych mundurowych.
Dzięki funkcjonariuszom, którzy po nocy zapukali do drzwi Jarosławieckiego cyklisty Roberta Kozdrowickiego Romek wymienił tymczasowe pedały na rasowe SPD. Robert skoro świt wyjechał rowerem chłopakom naprzeciwko, z własnymi pedałami i kluczami, a następnie przełożył sprzęt i oburzając się na nieprzyzwoite propozycje finansowe, życzył Romkowi i Markowi szerokiej drogi. Szacun! I wielkie podziękowania nie tylko od naszych wędrowców, ale i całej braci kolarskiej! Od Roju Szerszeni z Trzebnicy w szczególności.
Dzisiaj panowie zjedli na śniadanie pierogi z jagodami i wyruszyli o 4:00 na trasę, by dotrzeć do Gorlic, gdzie zaplanowali nocleg.