Operacja „Do Milówki wróć”
9 listopada 2009W poszukiwaniu supermaratonu
19 listopada 2009W roku 2009 w maju kończyłem 60 lat, ale zgodnie z regulaminem cały sezon miałem jeździć jeszcze w kategorii M-V. Postanowiłem zatem, startować w kategorii ,,rower inny”, gdyż w kategorii ,,szosa” nie miałem większych szans na medalowe miejsca.
Rywalizacja ze Zdzichem, Waldkiem, dwoma Andrzejami, Jurkiem i kilkoma innymi, bo doszło do tej kat. kilku dobrych kolarzy, zaczęła mnie męczyć. Być ciągle poza pudłem, to nie jest zbyt przyjemne dla Klana. Chciałem utrzymać I-m-ce w rankingu Wszechczasów, stracić jak najmniej punktów do rywali, którzy depczą mi po piętach i być w pierwszej 20-tce w Open, no jak będę w trzydziestce to też będzie dobrze – tak sobie zakładałem na 2009 rok.
Tak jak wymyśliłem tak wykonałem. Zainwestowałem w nowy rower dobrej klasy i na dobrym osprzęcie, kupiłem nowe oponki o szerokości zgodnej z regulaminem, kupiłem dodatkowo prostą kierownicę z rogami (może mi się kiedyś przyda), gdyż w tym temacie dość długo nie było decyzji Orgów. Całą zimę i wiosnę trenowałem po całej wrocławskiej okolicy, łącznie ze Wzgórzami Trzebnickimi, po Kotlinie Kłodzkiej oraz całe dwa tygodnie na Majorce. Chciałem w swojej kategorii zdobywać miejsca na pudle” i zbierać pucharki, aby wnuki miały pociechę ( zawsze po maratonach pytają się ,,dziadzia” co zdobył i cieszą się bardziej niż ja, chwalą, że pucharek za ten czy za tamten maraton jest ładny lub śliczny, medale też są tylko złote! ). Dyplomów nie zauważają !!
No i zaczęło się!! Już w Trzebnicy, Choszcznie, Świnoujściu, Lesznie i Gryficach poznałem smak zwycięstwa nad rywalami – Zenkiem, Wackiem, Arkiem i innymi z kat.,, inny”. Startuję na wszystkich maratonach na max. dystansach (wyjątek Świnoujście – tylko dwie rundy). Doceniam rower, który jako ,,GEY” – tak określają go szosowcy, sprawuje się znakomicie. Na prawie każdym maratonie jestem sprawdzany ,,suwmiarką, w którą zaopatrzony był każdy Org.
Wszystkie kontrole są dla mnie korzystne, czego nie mógł powiedzieć Heniu i cały rok jeździł wg mnie rowerem ,,innym” w kat. ,,szosa”. Jeżdżę po swojemu – tzn.: w grupie daję równe zmiany i nie wożę się, a jak odpadam to staram się zmontować własną grupę o podobnych możliwościach i prędkościach. Ci, co ze mną jeździli mogą to potwierdzić – prawda Jędruś, prawda Daniel, prawda Gieniu? Nieco gorzej szło mi w górach, tam niestety miałem źle dobrane przełożenia lecz też dałem sobie radę i byłem w pierwszej 50-ce w Open.
Ogólnie w roku 2009 w Generalce zająłem V-te m-ce, co całkowicie mnie zaskoczyło, w PP byłem na VII pozycji w Open i I-szy w Open kat. rowery ,,inne”.
Utrzymałem też przewodnictwo w rankingu Wszechczasów.
Dzięki danym z rankingu prowadzonego przez naszego kochanego Pepe, mogę porównać wyniki z lat ubiegłych – 2008 Generalka – Open III-m-ce, PP – II w kategorii:
– 2007 Generalka – Open IV m-ce, PP – II w kategorii,
– 2006 Generalka – Open VI-m-ce, PP – III w kategorii,
a zaczynałem w – 2005 Generalka – Open 37-m-ce, PP – 9-te w kategorii.
Łącznie mam już ,,zaliczonych” przez pięć lat 43 maratony i przejechanych ~ 11700km.
Plany – w roku 2010, jak się dożyje, zamierzam wrócić do ,,szosy”. Zamierzam znów zdobywać ,,kubeczki, pucharki, medale, dyplomki, statuetki i jak tam zwał” bo po to jeżdżę!! Bawi mnie rywalizacja z kolegami o wiele lat młodszymi i z tymi starszymi. Mam pełen szacunek dla wszystkich, którzy się bawią w Puchar Polski w Maratonach Szosowych i wybaczcie mi, że znów będę chciał stać na ,,pudle”.
Frajdą są piątkowe powitania i pierwsze rozmowy, pomaratonowe spotkania z Przyjaciółmi wieczorkiem po maratonie, czy też rano przed dekoracją. Tak, czekam znów na kwiecień i rozpoczęcie tego następnego zwariowanego okresu od … do… i znów ileś tam km w jakimś tam terenie ze swoimi znajomymi, rywalami na trasie, Przyjaciółmi po.
Tym co chcą przyjechać, pojechać i odjechać w jeden dzień mówię do widzenia. My już mamy swój styl spędzania czasu, swoje zaprzyjaźnione grono i swoją rywalizację. Znów będziemy do siebie mówić – Ty Zboczeńcu, Ty Wariacie, Rzuć wreszcie te ćmoki, A po cholerę jechałeś do Reska, a nie do Recza, tak – mamy dużo wspomnień na zimowe wieczory.
Orgów proszę o – krótki konkretny regulamin, dobry rozkład jazdy, świetną oprawę na sobotnie wieczory, duuuuuużo pucharków oczywiście dla wszystkich i jak największą frekwencję na Waszych maratonach.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
Klan