Wyjazd na Majorkę – konkrety
10 stycznia 2008Wyjazd na Majorkę – alternatywna propozycja
11 stycznia 2008
Rowerzyści z głębi lądu już się śmieją – jakieś bajki. Zacznę więc jak bajkę:
W czasach, kiedy student stając się magistrem musiał spełnić zaszczytny obowiązek rocznej służby wojskowej ( szkoła oficerska + praktyki ) trafiłem na praktyki do jednostki wojskowej w Kołobrzegu. Była to zima i wiosna 1977. Oczywiście, przy pierwszym powrocie z przepustki, zabrałem z domu rower. I tak trafiłem na zamarzniętą, bez śniegu, plażę Kołobrzeg – Dźwirzyno. 10 km trasy szerokiej, twardej jak beton, wyrównanej po wcześniejszych sztormach. Przyczepność idealna i można rozpędzić się jak na najlepszym asfalcie, a kilka metrów z boku szumiące fale. Najczęściej byłem jedyną osobą na całej plaży. Jazda wspaniała. Gdy przyszła wiosna, spróbowałem jazdy po mokrym pasku plaży przy samej wodzie. Wąsko i czasem trzeba uciekać przed falą, ale jest super. Tylko wszystko zależy od rodzaju piasku. Jeżeli jest gruby – żwirek, to nici z jazdy bo koła zapadają się, jeżeli drobny, to można jeździć nawet na wąskich oponach. Zanim zaczął się sezon wczasowy całą plażę miałem dla siebie. Jeżeli ktoś z Was będzie miał okazję, radzę spróbować – wrażenia niezapomniane i przyjemność można porównać tylko z jazdą po zaśnieżonych leśnych dróżkach w mroźny dzień. Też da się tak jeździć na szosówce.
Krzysztof Miniewicz