Zabytkowe rowery w muzeum w Otrębusach
30 sierpnia 2008Świnoujście – Rowerowi maratońcycy wracają do domów
31 sierpnia 2008Rebe tam był, a co przeżył – opisał!
Jak obiecałem tak zrobiłem, punkt pomocy zawodnikom we Włocławku był i chyba nieżle spełniał swoją rolę. Nie udało mi sie tylko zorganizowac bieżących meldunków z trasy.
Usiowałem jeszcze pisac po powrocie do domu, ale po 30 godznach pracy non stop wychodziły brednie. Trochę więc spóznione wrażenia z Włocławka.
Bajzel rozłożyłem ok. 19 i spokojnie czekaliśmy na przyjazd chłopaków tak długo, że zaczęło nam się nudzic. Wreszcie tuż przed 22 zaczęło się. Pierwszy przygalopował Ogier Czarny znany jako Adagio, a tuż za nim 10-cio osobowa grupa. Jaśniewicz, Geba, Chudała, Tracz, Dziedzic, Ignasiak, Piekarski, Kędzioreki kawałekz tyłu soliści Kądziołka i Kalinowski. Pojedli popili i dzida do przodu. Tyle ich widziałem.
Znów trochę nudów i wpadają o 22.50 Krzysio Kamocki i Jacek Kozioł, a kilka minut póżniej Boguś Szyszka. Jedzą odpoczywają, gadamy. To powtarza się ze wszystkimi. Dalej już po kolei.
Kamil Chwistecki – 22.20
Piotr Królikowski – 22.33
Daniel Śmieja – 22.55 Wpadł jak po ogień, uzupełnił bidony i pognał.
Grześ Bordoszewski – 0. 10 Niby nie za bardzo zmęczony, ale widać, że noga nie podaje.
Oskar Szproch – 0.55 Chyba dopadł go kryzys bo siedział prawie godzinę, gada się fajnie, ale to on ma jechać – bez sentymentów wyrzucamy Oskara.
Johnen Manuel i Olek Pałucki – 1.01
Adam Kaliszewski – 1.15 To jeden z maratonowych przyjaciół, gadulec przez 20 minut.
Mirek Żabkiewicz – 2.16
Krzysiu Gązwa (Gonzol) i Henio Fortoński – 2.45 Widać po nich potworne zmęczenie, są ujechani. Organizuję im spanko i wyruszą dopiero o 5 rano.
Czarek Dobrochowski – 3.30 Czeka na niego rodzina, więc też trudno mu się zebrać w dalszą drogę.
Robert Janik – 5.00
Stanisław Korczyński
Waszko Żurakowski Na Waszka specjalnie czekałem, nie widzieliśmy się ponad rok, a kilometrów razem przejechanych – bardzo dużo.
Duże zmęczenie dopada i mnie. O 5.28 przyjeżdża zawodnik (chyba ) 52 Giemza, ale obydwaj dobrze nie kontaktujemy świata i może być pomyłka. Bielenis – 5.33 Buraczyński Przyjeżdżają razem. Powoli moja wachta zbliża się do końca i z ulgą się pakujemy gdy wpadają Chowańce, Ziętal i Sakowicz – jeszcze się załapują na kawę i herbatę – i zwijam manele. Warto było, spotkałem wielu swoich przyjaciół dla których zorganizowałem ten punkt. Gdy odpoczywali nagadaliśmy się za wszystkie czasy, a gaduła ze mne.
Chciałbym podziękować moim kumplom za pomoc.
Sindbadowi – siedział z nami całą noc.
Wiesiowi, Robertowi i Tomkowi, bo też pomogli.
Załoga stacji paliw była fantastyczna i łaziłem tam jak w domu. Czajnik, gorąca woda i kibelek – i tak w kółko.
Nie chciałbym się deklarować, ale chyba czas odwrócić role i w przyszłum roku posadzić dupę na siodełko. Niech inni robią mi kawkę po trasie, a co.
Bardzo zmęczony Rebe
Źródło: Forum ultramaratonu Imagis.