Wyścig Wokół Tatr 2007
22 września 2007Trzebnica-Wietrznica '07 czyli pierwsze „Żądło Szerszenia” wbite.
24 września 2007Gregory
Było w ostatnia sobotę Żądło Szerszenia. To jeden z ostatnich maratonów szosowych w tym roku. Pierwotnie miałem jechać na 336 km.
Na początek rejestracja w biurze gdzie dawali fajne koszulki kolarskie o takie jak ta:
Potem przygotowania do startu, i dyskusje jak się ubrać? Moja grupa ustawiona wspaniale wszyscy najlepsi z M3 plus Janek Chudała. Czy dam radę z nimi? Adam ma ponad dwa razy km niż ja w tym roku. Lider. Niezagrożony. Start.
Początek dość mocny. Przed skrętem Adam jedzie prosto, chyba mu mało było dystansu i chciał wydłużyć. Potem trasa wiję się pomiędzy polami , a wiatr zawiewa z różnych stron w sumie generlanie raczej z tyłu, ale droga zakręca i nie jest to łatwe. Tempo mocne. Jedna zmiana, druga, mija godzina i już wiem co się moze stać. Słabnę. ( jestem wytrenowany na krótki dystans w tym roku to pewne)
Ostatecznie po przejechaniu 50 km odpadłem z grupy na pierwszej “górce” przed Miliczem ( mieliśmy 35-40 średnią). Potem było już tylko gorzej . Potworny wiatr, samotna jazda, brak mocy, nawet nie mogłem dogonić Henia Fortońskiego.
- Heniek teraz na Gibraltar pojechał
-
19 września o godz. 10.00 sprzed wałbrzyskiego Ratusza wystartują uczestnicy wyprawy rowerowej Wałbrzych – Gibraltar Tour 2007. Tym razem Henrykowi Fortońskiemu towarzyszyć będą Krzysztof Stanisławczyk – na rowerze oraz Andrzej Mazur – kierowca samochodu.
Potem dogonił mnie Zdzichu Kaliński i jechaliśmy razem przez chwile, jakos on tez nie miał ochoty na więcej niż jedną pętlę. I tak jechalismy razem az zaczął się podjazd na Krakowiec. Najdłuższy na trasie. I tyle Zdicha widziałem. No chyba, że dopiero na mecie.
Końcówka nie była łatwa, krótkie, ale treściwe podjazdy wzgórz Trzebnickich. Mocny wiatr. I ten moment ( na asfalcie napis: koza pierdzi) gdy przełożenie miałem jak pod Puchaczówkę. (O co chodzi?)
Wiedziałem już, że czwartkowy trening był za mocny, a piątkowe przerzucanie 5 ton towaru zrobiło swoje i … podjąłem decyzję, żeby się nie męczyć i zakonczyć na na jednej pętli.
No cóż długi dystans nie dla mnie w tym roku. Mało w sumie było jazdy w tym roku, mało.
W zasadzie moja forma została gdzieś na Bałkanach ( obiecuję wkrótce ta relację).
Z jednej strony żal, a z drugiej był w efekcie czas na rozmowy z wieloma osobami.
Ostatecznie 12-ty w M3 na 112 km. Średnia 30,5 km/h. Czas 3 godziny 40 minut.
Zdjęcia za stroną organizatora
tekst z bikeway.pl