Puchar Polski w Szosowych Maratonach Rowerowych 2024 | Puchar Polski Maratończyków w Jeździe Indywidualnej na Czas 2024 | Puchar Polski w Maratonie GRAVEL 2024

Rewal
20-21.04.2024

Gryfice
25-26.05.2024

Radowo Małe
22-23.06.2024

Płoty
20-21.07.2024

Choszczno
08.09.2024

Pniewy
21-22.09.2024
Wywiad z Danielem Śmieją
30 czerwca 2005
Szosą dookoła Tatr – Fondriest
4 sierpnia 2005
Wywiad z Danielem Śmieją
30 czerwca 2005
Szosą dookoła Tatr – Fondriest
4 sierpnia 2005

Klasyk Kłodzki na bikeboard.pl

A oto relacja Marka Czerwińskiego z czwartej edycji

Prognoza pogody
„Weekend w Sudetach zapowiada się deszczowo i chłodno; przejdą burze, natomiast w wyższych partiach gór należy uważać na grad i mgły. Turystom, zwłaszcza starszym pozostanie więc niestety tylko telewizor w zacisznym hotelu lub pensjonacie. Spacery z pieskiem, wycieczki piesze i rowerowe będzie trzeba odłożyć na kolejne dni urlopu”. Nawet tym, co zamierzają czytać tę relację z pewnością przydadzą się parasole i płaszcze”.

Klasyk Kłodzki – 8 – 10 lipca 2005
Do Srebrnej Góry, wraz z ciemnymi chmurami ściągają z wszystkich stron Polski błędni rycerze- kolarze. Młodzi, starzy, nastolatki i emeryci, kobiety… W sumie blisko 200 osób. Jest też waleczny Roland. Roland Listner, kolarz ery Szurkowskiego, który teraz przyjechał z Niemiec, by tułać się po sudeckich trasach Maratonu. Są kolarze z ekwipunkiem niemalże kosmicznym, są też ci, którzy niczym nie różnią się od zwykłych rowerzystów. Całe to towarzystwo zupełnie odstaje od naszej rzeczywistości. Nikt nie rozmawia o polityce, o aferach, kryzysie, biznesie… Temat do rozmowy jest tylko jeden- rower. Wątków oczywiście tysiące. Wszyscy zobowiązani są do postępowania ściśle według kodeksu. Kodeksu drogowego. Bowiem maraton odbywać się będzie przy ruchu otwartym.

Czasówka pod donżon
Donżon to inaczej obronna wieża zamkowa, doskonale umocniona, wysoka, z grubymi murami. Niegdyś była ostatnim punktem obrony. Donżon ze Srebrnej Góry jest fortecą pruską z XVIII wieku, uważaną za największy obiekt tego typu w Europie, niegdyś mogący pomieścić prawie cztery tysiące żołnierzy. Nic dziwnego, że tylko piętnastu śmiałków odważyło się zaatakować twierdzę. Zmagali się z 3,5 kilometrowym podjazdem, wysokim na 260 metrów, z własnymi słabościami, uporczywym deszczem, a pod samym fortem z. konnicą. Nawet jeden koń na trasie tuptał sam, bez właściciela.
Rywalizację wygrał zdecydowanie Robert Nanowski, wyprzedając na mecie drugiego zawodnika- Damiana Wlaźlaka o około półtorej minuty! Ja byłem ósmy i muszę powiedzieć, że czasówka ta jest rewelacyjna. Jednocześnie trudna, ale przy tym jakoś dobrze się pod ten podjazd kręci. Szkoda, że tak mało osób zdecydowało się wziąć udział w tym swoistym prologu. Trudno się jednak dziwić- nie każdy przyjechał na zawody z podwójną parą kolarskich ciuchów, a te z czasówki nie miały najmniejszych szans wyschnąć do następnego dnia.

Na rozstajach dróg
Na razie pogoda bardzo dobra, nie pada, nie ma zimna. Startujemy sprawnie, trójkami i od razu podjazd. Tylko 200 metrów przewyższenia, a po nim spore zjazdy, niewielkie wzniesienia. Pierwsza większa góra (460 metrów) pokazała, jak silna jest stawka w tym maratonie. Oto przy imponującej prędkości wspinały się na nią spore grupki zawodników. A wiadomo, że o poziomie kondycyjnym kolarskiej braci świadczy to, czy potrafi się trzymać kupy na wyczerpujących podjazdach. Nie wiem, co robiła czołówka na prawdopodobnie najtrudniejszej górze wyścigu- na Zieleńcu (około 550 metrów). Droga tam znajduje się w remoncie, jest piekielnie stromo, podjazd się dłuży niemiłosiernie, w dodatku mgła i zimno nie nastrajają optymistycznie. W pewnym momencie kończy się asfalt i przez jakiś czas trzeba jechać błotnistą drogą, uważając na pojazdy budowy. A to dopiero pierwsza część trasy…
Mgła dawała się we znaki na zjazdach ze Spalonej, ale gdy opadła, zrobiło się wyraźnie cieplej. Wciąż bez większego deszczu. Jechało mi się fatalnie, wręcz tragicznie, jak mało kiedy. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy za Bystrzycą Kłodzką, na rozstajnych drogach, gdzie trzeba było wybrać między trasą 230-tokilometrową, a 150-ciokilometrową. Mimo, że zaczęło padać, postanowiliśmy z kolegami jechać dłuższy dystans. Odtąd trzeba było zapomnieć o suchym tyłku i ciepłych stopach. A góry nie były wcale łatwiejsze, niż w pierwszej połowie dystansu. Dziury też dawały się we znaki. Ileż siły, wytrzymałości i determinacji musieli mieć ci, co przyjechali pierwsi! Podobnie jak na czasówce, najlepszym na długim dystansie okazał się Robert Nanowski, który pokonał trasę z przeciętą ponad 30km/h; wśród kobiet triumfowała Joanna Łaban-Nanowska. Na „krótkim” dystansie wygrał Dariusz Morawski, wśród kobiet pierwsza była Katarzyna Klimala. Warto wspomnieć, że w zawodach wziął udział dawny, świetny polski kolarz- Zbigniew Krzeszowiec, który na krótkiej pętli zajął siódme miejsce.

Otwarte złamanie
Wielkiego pecha na trasie Maratonu miał Daniel Śmieja, lider Pucharu Polski w kategorii MTB. Rozpoczął Maraton w dobrym tempie, walczył zaciekle, jednak za Lądkiem podczas jazdy doznał otwartego złamania przedniego widelca, upadł i boleśnie obtłukł rower i siebie. Po dramatycznej, długiej reanimacji roweru (jakiś gospodarz użyczył widelec od swojego „rolniczego” górala) Daniel mógł walczyć dalej. I to całkiem skutecznie, skoro zajął w swojej kategorii trzecie miejsce i obronił pozycję lidera!
Spaghetti na zakończenie
Za wiele rzeczy można by organizatorów chwalić, pewnie też do niejednej kwestii można by się przyczepić (np. nie było zapowiadanego gradu!), ale jedna rzecz była na zawodach wprost rewelacyjna. Coś, czego nie zaznałem nawet na maratonie w Austrii i na żadnych innych wyścigach. Przepyszne spaghetti przygotowane przez szefową. Było już trochę po północy, jadłem chyba czwartą porcję, gdy doszły nas słuchy, że na trasie dzielnie walczy pan Jan Ambroziak i jest coraz bliżej mety, ba, prawdopodobnie nie będzie ostatni! Rzeczywiście, najsłynniejszy kolarz polskich maratonów przyjechał do mety pełen energii i uśmiechu z czasem 15 godzin i ośmiu minut. Poprawił swój rekord trasy o kilka godzin!
Podczas oficjalnego zakończenia zawodów świetnie się bawiliśmy. Każdy, kto ukończył wyścig otrzymał medal, dyplom z własnym zdjęciem zrobionym na starcie. Najlepsi dostali puchary, każdy też brał udział w losowaniu nagród specjalnych. Kolejny udana impreza przechodzi do historii…

Wyniki czasówki:
1. Nanowski Robert
2. Wlaźlak Damian
3. Szczypek Jarosław

Dystans krótki (150 km):
1. Morawski Dariusz
2. Łozowski Jan
3. Janik Rafał

Dystans długi (230 km):
1. Nanowski Robert
2. Kalinowski Zdzisław
3. Kuśmider Andrzej

Pełne wyniki znajdziecie na stronie www.supermaraton.org/klasykklodzki

Tekst ze strony bikeboard.pl

Facebook