Podjazdy na ziemi Kłodziej i nie tylko
28 listopada 2006Zostało nas pięciu
30 listopada 2006Gryfice 05.08.2006 r. Gryfland Supermaraton Rowerowy – Puchar Polski.
Leszek Paradowski
To był typowo wodny maraton. Prognozy zapowiadały ciągłe opady deszczu, ale ja miałem nadzieję, że może i tym razem synoptycy się pomylą:-), niestety teraz, to ja się pomyliłem. W momencie startu mojej grupy na chwilę się rozpogodziło chyba po to, by nas zachęcić do jazdy:-) Na wyjeździe z Gryfic zgubiłem bidon, czyli znowu po raz kolejny czekało mnie wyzwanie.
Perspektywa przejechania 115 km bez napoju nie napawała mnie optymizmem. W tym momencie wolałem, żeby zaczęło padać i długo nie musiałem czekać. Od 10 kilometra do mety deszcz już nas nie opuszczał, przez większą część był nawet ulewny. W okolicach Trzebiatowa Sebastian Kabaciński podał mi swój bidon, za co jestem mu bardzo wdzięczny W połowie trasy zatrzymaliśmy się w punkcie żywieniowym i tam mogłem się już zaopatrzyć w wodę.
Jeżeli chodzi o samą jazdę podczas tego maratonu, to do Trzebiatowa jechałem w kilkuosobowej grupie, tempo było dosyć duże, ale wiedziałem, że może, to nie wystarczyć na podium. Dopiero, gdy dogoniła nas grupa 8, czyli ta, która startowała za nami, jazda nabrała miana prawdziwego wyścigu i czasami musiałem dawać z siebie wszystko, żeby nie zostać w tyle. Pod koniec pierwszej pętli dogoniliśmy grupę długodystansowców, czyli Adama Litarowicza, Daniela Śmieję i kilku innych kolegów, ale oni musieli oszczędzać siły na jeszcze jedno okrążenie, więc do mety dojechaliśmy w pięcioosobowej grupie. Bardzo byłem zadowolony z czasu jaki osiągnąłem na mecie:-)
Dystans 115 km. Czas przejazdu 3:01:00. 2 Miejsce w swojej kategorii wiekowej.
Tekst pochodzi ze strony Leszka