Generalka po Podgórzynie
29 czerwca 2007Odrodzenie na Odrodzeniu
1 lipca 2007Wielokrotny Mistrz Polski w kolarstwie górskim Marek Galiński po zdecydowanym zwycięstwie w cyklu Skoda Auto Grand Prix MTB postanowił pościgać się więcej „na szosie”. Kolarz grupy CCC Polsat Polkowice w miniony weekend wystartował w etapowym wyścigu Pętla Karkonosko – Izerska a już w tym tygodniu zobaczymy go na trasie szosowych Mistrzostw Polski.
– W niedzielę startował Pan w wyścigu Pętla Karkonosko-Izerska, czy jest Pan zadowolony ze swojego rezultatu?
– Pewnie, że tak. Pierwszy raz jechałem ten podjazd i wjechałem go w 37 minut. Co prawda do rekordu trochę zabrakło, ale będzie z pewnością następna okazja, żeby go poprawić.
– Jak wyglądał finałowy podjazd Pętli?
– Gdybyśmy pierwszą część podjazdu jechali szybciej, bylibyśmy w stanie poprawić ten rekord. Nie pojechaliśmy na „maksa” i potem niewiele już można było nadrobić. Było już zbyt sztywno, żeby szybko jechać tym bardziej, że cały podjazd miał 12 kilometrów. Do 2 kilometrów przed metą jechaliśmy we dwóch z Błażejem Janiaczykiem. Rywal „skoczył” na przedostatnim sztywnym odcinku a później został.
– Jak podoba się Panu formuła takiego wyścigu?
– Jest to dobry pomysł. Wydaje mi się jednak, że można wprowadzić małe zmiany, aby nie czekać tak długo między etapami, tylko podzielić ludzi na grupy, które pojadą wcześniej. Rozmawialiśmy o tym z Czarkiem Zamaną i pewnie w przyszłym roku będą drobne zmiany. Myśl jest dobra, bo każdy może startować. Poza tym są etapy, gdzie można podziwiać piękne krajobrazy i porozmawiać z ciekawymi ludźmi.
– Czy finałowy podjazd pod Przełęcz Karkonoską uważa Pan za najtrudniejszy w Polsce, albo jak twierdzą niektórzy w Europie Środkowo-Wschodniej?
– W Polsce jest to zdecydowanie najcięższy etap, dużo osób go nie zna i nie wie, że jest w Polsce tak długi i wymagający podjazd. Szkoda, że nie ma na nim jeszcze innych imprez, że Czesław Lang nie wykorzystuje takiego potencjału. Jest to coś świetnego, podjazd, który może rozstrzygać o losach wyścigu szosowego. Trzeba to wykorzystać, bo jest to podjazd zbliżony do tych na Giro czy na Tourze. Myślę, że trzeba tylko trochę zainwestować w nawierzchnie i śmiało organizować tam dalsze imprezy.
Fragment za S24.pl